Dziennik – sposób na życie
- Paulina Skorupa
- 14 minut temu
- 3 minut(y) czytania
Odręczną pisaninę rozpoczęłam, od razu kiedy tylko nauczyłam się pisać. Pisałam dużo, głównie „książek” albo historii komiksowych. Miałam nawet bohaterkę – kaczkę Lusię. Nie ma się czym chwalić, każde dziecko jest kreatywne. Później pisanie stało się sposobem na emocje, szczególnie kiedy byłam nastolatką. Nikt nie musiał mi mówić, że mam pisać. Po prostu pisałam.
Aktualnie większość komunikacji odbywa się przy pomocy klawiszy, a nie ręki i długopisu. Ale czy te dwa sposoby pisanie powodują ten sam efekt? Czy akt odręcznego pisania i wprowadzania znaków na klawiaturze powodują taką samą stymulacje umysłu?
Odpowiedź brzmi nie.
W 2024 roku norwescy badacze przeprowadzili eksperyment. Podłączyli po 256 elektrod do mózgów studentów, po czym kazali im pisać ręcznie i na klawiaturze. To co odkryli wprowadziło ich w osłupienie. Otóż . Pisanie ręczne aktywowało rozległe wzorce fal mózgowych theta i alfa, które są kluczowe dla pamięci i nauki. Pisanie na klawiaturze niemal niczego nie aktywowało.

Ale okazało się że to nie wszystko, bo udało się im zidentyfikować 16 odrębnych połączeń neuronalnych, które zapalają się tylko podczas pisania ręcznego. Te ścieżki nie istnieją podczas pisania na klawiaturze. Ręczne formowanie każdej litery wywołuje unikalny impuls w mózgu, którego nie da się powtórzyć używając maszyny.
Okazało się że umysł traktuje pisanie ręczne jako ruch, każda linia, zawijas i krzywizna jest w stanie przekształcić architekturę neuronalną. To daje dostęp do jakich miejsc w twoim umyśle, o jakich pisanie na klawiaturze może tylko pomarzyć. To rodzaj pracy pomiędzy intencją a rzeczywistością, akt pisania (akcja) czegoś co jeszcze nie istnieje (idea).
Do tego ten akt spokojnego pisania pozwoli Ci na wprowadzenie innych zmian, które możesz monitorować poprzez swój dziennik. Mogę mówić tylko z własnego doświadczenia, ale takie zmiany zauważyłam u siebie.
Kiedyś bardzo dużo mówiłam o sobie, nie zdawając sobie sprawy z tego, że ktoś może się tym podzielić z osobami niepowołanymi. To co powinno być prywatne i osobiste było rozpowszechniane przez najmniej powołane do tego osoby. Czasem nawet musiałam słuchać porad od ludzi którzy nie mają pojęcia o niczym. Doszłam jednak do tego, że chodziło mi tylko o wysłuchanie. Teraz mówię mniej, nie mam potrzeby dzielenia się życiem, także na innych patrzę patrzę łaskawszym okiem.
Na stronach rozkładam swoje emocje na czynniki pierwsze, jestem ciekawa dlaczego czuję się tak, a nie inaczej. Rozpisuję sobie męcząca mnie sytuację, a po wypisaniu się, nie mam ochoty na żadne reakcje. Powiem nawet, że jak spotka mnie coś nieprzyjemnego, to mówię sama do siebie, że opiszę to potem na stronach i całe napięcie spada.
Dzięki pisaniu widzę wygrane, jestem wdzięczna za różne rzeczy, jestem bardziej zadowolona z siebie, ze swojego życie. Mniej się porównuję z innymi. Opisuję plan dnia. Rozpisuje różne dręczące mnie sprawy. Czasem nawet po wypisaniu się, okazuje się że zmieniłam zdanie na ten temat.
Jeśli ty chcesz to możesz zrobić z tego pisania rytuał przy świecach, na kolanie w autobusie, wieczorem po zgaszeniu górnych świateł i przy lampce. Można przy winie, można przy kawie i na tarasie w Porotofino. Miejsce nie ma znaczenia, nie ma znaczenia także czy ktoś to przeczyta. Właściwie to nawet lepiej jeśli nikt nie będzie tego czytał. Dziennik to twoja przestrzeń do pisania, możesz być złośliwa, możesz mieć odmienne zdanie od większości. W dzienniku możesz być wolna i pisać to co Ci się podoba i nie martwić się opinią innych. Nikt cię nie będzie cenzurował, jaka to wolność!
Comments